poniedziałek, 18 stycznia 2016

#4

Ustałam przed szafą z dużym lustrem i przypatrywałam się sobię, Moja twarz była strasznie blada. Całkowicie nie pasowała do kruczoczarnych włosów.
- Dlaczego akurat ja? - zapytałam samą siebię.  - Przecież nie wyróżniam się niczym od innych dziewczyn. Dlaczego zainteresowali się akurat mną? - w mojej głowie co chwila powstawały nowe pytania. Jednak stwierdziłam, że pora się przebrać. Zdjęłam z siebie niechętnie swoje ulubione spodnie i pogniecioną już koszulkę. Zdjęłam buty i wzięłam delikatnie do ręki sukienkę, którą dostałam. Była ona w kolorze białym. Ubrałam ją. Była idealnie dopasowana do mojego ciała. Przylegała do tułowia, ale od pasa w dół była rozkloszowana. Rękaw był tylko do połowy przedramienia i był zrobiony z koronki. Założyłam szpilki, które również miały na sobie koronkę.
Związałam włosy gumką, którą miałam na nadgarstku praktycznie od zawsze. Podeszłam do lustra. Spojrzałam na siebie. Wyglądałam przepięknie. Gdyby ktoś na mnie spojrzał powiedział by, że szykuję się do ślubu.
- Zaraz. - powiedziałam na głos. - A jeśli to prawda? Jeśli James chcę się ze mną ożenić? - w jednej chwili straciłam ochotę na to wszystko i chciałam ucieć, ale w tym samym czasie ktoś wszedł do środka. Odwróciłam się natychmiast. To był ten blondyn. 
- Ślicznie wyglądasz. - uśmiechnął się, Był inny. Bynajmniej taki się wydawał. Nie był już arogancki i zadufany w sobie. Był miły. 
- Dziękuję. - odpowiedziałam cały czas mocono się w niego wpatrując. 
- Czemu mi się tak przyglądasz? - zapytał zdziwiony.
- Wydajesz się być jakiś inny. - powiedziałam otwarcie. 
- O co ci.. A chodzi ci o moje wcześniejsze zachowanie? - zapytał z uśmiechem.
- Tak. - odpowiedziałam i wyprostowałam się.
- Przepraszam cię za tamto. - powiedział, a ja szerzej otworzyłam oczy. - Musiałem się tak zachować. James ma oczy dookoła głowy. Jeśli dowiedziałby się, że jestem dla ciebie miły zabił by mnie. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki on jest o ciebie zazdrosny. - spojrzał na mnie od góry do dołu. - Ale wcale się nie dziwię. Wyglądasz nieziemsko. - powiedział z miłym uśmiechem, Trochę się uspokoiłam, ale coś nadal nie dawało mi spokoju. 
- Dlaczego James jest o mnie zazdrosny? - zapytałam nie odpowiadając na komplement.
- Tego już dowiesz się od niego. - jak na zawołanie blondyn zmienił się z powrotem w tego aroganckiego dupka.
- Dobrze, a powiesz mi chociaż jak masz na imię? - zapytałam.
Nie mam imienia. - powiedział odwracając się. - Ale mówią na mnie cień. - powiedział i otworzył drzwi. - Idziesz? - zapytał.
- Chyba nie mam innego wyjścia. - powiedziałam patrząc na ziemię.
- No nie bardzo. - odpowiedział i wyszedł z pokoju nie czekając za mną. Bynajmniej tak mi się wydawało, ale kiedy wybiegłam za nim stał oparty o ścianę i spoglądał na mnie. 
- Chyba ktoś tu się przestraszył. - zaśmiał się.
- Na pewo nie ja. - odpowiedziałam prostując się i poprawiając sukienkę. - Idziemy? - zapytałam. Cień nic nie odpowiedział tylko ruszył przed siebie. Musiałam delikatnie przyśpieszyć kroku co w tych butach było niezmiernie trudne. Skręcił w prawo, przeszedł kawałek, a potem skręcił w lewo. Przed nami były ogromne dębowe drzwi. Podszedł do nich, a one jak za sprawą magii same się otworzyły. Wszedł do środka. Zawahałam się, ale weszłam za nim. W środku było przepięknie. Pomieszczenie było pełne przepychu. Na suficie wielkie żyrandole zrobione z diamentów. Na ścianach były lustra. Przez którę sala wydawała się jeszcze większa. Na środku pomieszczenia nie było nic. Wyglądło to trochę jak parkiet. Cała ta sytuacja wydawała się jakby to był jakiś bankiet. Przede mną, przy przeciwległej ścianię był ogromny stół. Zastawiony najprzeróżniejszymi daniami, których nigdy w życiu nie widziałam. Gdy weszliśmy do sali wszyscy powstali. Teraz wszyscy już siedzieli. Wszyscy byli ubrani na czarno. Wszyscy z wyjąktiem tylko jednej osoby, która była ubrana na czerwono i stała. Miała rozłożone ręce na znak powitania nas. 
- James. - powiedziałam na głos. Poczułam delikatne szarpnięcie i nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się obok Jamesa. Chciałam uśiąść, lecz coś nakazywało mi stać. W końcu oderwałam wzrok od blondyna, który stał obok mnie i rozejrzałam się po ludziach. Znałam stąd prawie wszystkich. Wszyscy uczęszczali do szkoły jazdy Jamesa. Oprócz jednej osoby, która przykuła moją uwagę. - Sara. - powiedziałam pod nosem. Wszyscy patrzyli raz na mnie raz na Jamesa. Nie wiedziałam co tu się dzieję. Nie wiedziałam co mam zrobić. Nie wiedziałam czy mam coś powiedzieć czy nie. W końcu to blondyn się odezwał.
- Chciałbym przywitać nową osobę w naszym gronie. To Clare. - powiedział potężnym głosem zwracając się do wszystkich. - Witamy cię Clare. Witamy cię w instytucie. W miejscu stworzonym od nas dla ciebie. W miejscu, w którym zmienimy losy tego świata. - mówił strasznie donośnym głosem. Wszyscy byli wpatrzeni w niego jak w obrazek. Lecz on nie zwracał na nich uwagi i mówił dalej. - Witamy cię wśród ludzi, którzy cię wielbią i modlą się do ciebie. Witam naszą wybraną! - ostatnie zdanie wykrzyczał, a w sali zapanował haos. Wszyscy krzyczeli i wiwatowali na moją cześć. Krzyczeli moje imie. Krzyczeli wybrana. A ja nie miałam pojęcia co tu się dzieję.

1 komentarz:

  1. To wymyśliłaś xd.
    No nieźle, nieźle. Ten James powinien udać się na terapię zamkniętą dla obłąkanych. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wszystkie szczere komentarze :3 ;)